czwartek, 3 maja 2012

Rower sroki wzięli


Francuz pojechał do Francji. Śmiałam się z niego na każdym kroku, ale jednocześnie fajnie, że było się do kogo odezwać, chociaż mocno kulało wzajemne zrozumienie. TV mi wyłączyli, bo była analogowa, a Niemcy jako naród nowoczesny gardzą takimi starociami. Mam za to teraz poranki z Krystyną Czubówną na żywo, bo na drzewie stojącym tuż przed moim oknem dwie sroki wiją swoje gniazdo. I to nie żadne tam dwa patyki na krzyż, ale duża, solidna niemiecka konstrukcja. Mam tylko nadzieję, że nie przewidują urządzenia sobie wychodka na moim parapecie. Sroka ponoć jest złodziejka, więc już się domyślam, kto mi ukradł rower. Nie wiem tylko gdzie go schowały, bo w tej ich nadrzewnej willi to się raczej nie mieści.

Przyśniło mi się, że zbliżała się wielka wojna, a „znajomi” z którymi nie utrzymuję kontaktu zaczęli nagle wszyscy pytać, czy mogliby się schować na moim odludziu. Właściwie to faktycznie byłoby tu całkiem bezpiecznie, bo wyspa mała, niczego szczególnego już nań nie ma, więc nawet bombardować się nie opłaca. A zatem ok., spoko luz – w razie wojny możecie się tu chować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz