piątek, 23 grudnia 2011

Czajnik

Tzw. "blogerów" opanowała jakaś mania pisania świątecznych postów. Zazwyczaj składają mniej lub bardziej wydumane życzenia lub trajkoczą o tym, jak bardzo nie lubią świąt. Aby być kul i trendi narysowałam to, co kojarzy mi się z domem rodzinnym, do którego przybyłam celem zjedzenia karpia. I jeszcze żarówkę muszę nabyć, bo mi się spaliła w pustelni i nie ma gdzie kupić. W każdym razie może się to wydać dziwne, ale jak dla mnie zimą, stojący na gazie czajnik, służy głównie do grzania sobie nad nim dłoni i nosa.

czwartek, 1 grudnia 2011

Rozmowy z Niemcami


Rozmawiałam z taką jedną Frau na temat mniejszości narodowych. Niemal z oburzeniem przyjęła fakt, że w Polsce praktycznie nie ma muzułmanów. Aby ją pocieszyć powiedziałam, że za to w latach 90-tych było u nas sporo Cyganów, ale teraz gdzieś poznikali. Ona na to wyszczerzyła zęby od ucha do ucha i mówi: „Pewnie do Francji pojechali!”. Niby tacy poprawni politycznie, a jednak miewają ludzkie odruchy.
Inną Niemkę, podczas wypełniania jakichś papierów, mocno skonfundowało moje lekceważące podejście do biurokracji, przejawiające się w pytaniach typu: „To naprawdę takie ważne? A kto to będzie potem czytać?!”. Ostatecznie pomogła mi wypełnić rubryki naciągniętymi danymi, ale bardzo ciężko to przeżyła, sądzę, że jeszcze długo będzie miała traumę.
Raz też wdałam się  w gadkę z jakimś Niemcem. Konwersacja nie trwała jednak długo, bo powiedziałam, że jego pies jest gruby i brzydki. Pan się chyba obraził. Ja na tej pustelni naprawdę zdziczałam.