poniedziałek, 14 maja 2012

Mossad czeka na takich agentów

Poprosili mnie dziś w pracy o znalezienie jakiegoś kontaktu do takiego jednego Polaka, o którym wiadomo tylko jak wygląda i mniej więcej czym się zajmuje. Znalazłam cały komplet danych tego gościa i z dumą pomyślałam, że pora wysłać CV do Mossadu.

czwartek, 10 maja 2012

Bez tytułu


Zrobiło się cieplej, więc mój pokój powoli przemienia się w wydmę. Póki co najwięcej piasku jest w okolicy butów, torebek i plecaków, ale myślę, że zasypanie reszty tego niewielkiego terytorium jest tylko kwestią czasu.

Zjadłam wszystkie najlepsze ciastka z opakowania, poczym stwierdziłam, że na brzuchu zaczęła kiełkować moja pierwsza, własna fałdka. Zlękłam się stwierdzając, że nie da się już ustalić ilości żeber za pomocą wzroku. Policzyłam sobie BMI, a to mi krzyknęło, że brawo, ideał i tak trzymać, ale jak ideał skoro widzę rodzącą się wypukłość?! W związku z powyższym powzięłam postanowienie: najpierw zrobić kilka brzuszków, a dopiero potem zjeść golonkę.

Przyjechała polska TiVi i kazali mi gwiazdorzyć. Spięłam się przeokrutnie, ale wydukałam dwa słowa powtarzając się przy tym trzykrotnie.

czwartek, 3 maja 2012

Rower sroki wzięli


Francuz pojechał do Francji. Śmiałam się z niego na każdym kroku, ale jednocześnie fajnie, że było się do kogo odezwać, chociaż mocno kulało wzajemne zrozumienie. TV mi wyłączyli, bo była analogowa, a Niemcy jako naród nowoczesny gardzą takimi starociami. Mam za to teraz poranki z Krystyną Czubówną na żywo, bo na drzewie stojącym tuż przed moim oknem dwie sroki wiją swoje gniazdo. I to nie żadne tam dwa patyki na krzyż, ale duża, solidna niemiecka konstrukcja. Mam tylko nadzieję, że nie przewidują urządzenia sobie wychodka na moim parapecie. Sroka ponoć jest złodziejka, więc już się domyślam, kto mi ukradł rower. Nie wiem tylko gdzie go schowały, bo w tej ich nadrzewnej willi to się raczej nie mieści.

Przyśniło mi się, że zbliżała się wielka wojna, a „znajomi” z którymi nie utrzymuję kontaktu zaczęli nagle wszyscy pytać, czy mogliby się schować na moim odludziu. Właściwie to faktycznie byłoby tu całkiem bezpiecznie, bo wyspa mała, niczego szczególnego już nań nie ma, więc nawet bombardować się nie opłaca. A zatem ok., spoko luz – w razie wojny możecie się tu chować!