czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet po niemiecku


W tym roku postanowiłam nie obchodzić Dnia Kobiet. Mówię stanowcze „nie” temu komunistycznemu pseudoświętu, wypinam się na wszystkie tulipany i goździki niepierwszej świeżości.
No dobra, a tak naprawdę to nie ja nie obchodzę Dnia Kobiet, a raczej on nie obchodzi mnie. Chociaż właściwie to obchodzi, w tym roku obszedł na przykład szerokim łukiem. Myślałam, że Niemcy może nowocześni i się głupotami nie zajmują, ale nie, w radiu trąbią od rana, że dziś Frauentag. W pracy jednak cisza. Dopiero po paru godzinach zorientowałam się, że wszyscy panowie z mojego piętra akurat dzisiaj musieli zostać w domu z powodu choroby lub urlopu. A więc tak Niemcy radzą sobie z Dniem Kobiet! Nadgniłego tulipana co prawda nie dostałam, ale muszę przyznać: chociaż raz zobaczyłam w Niemcach coś na kształt polskiego cwaniactwa i szczerze mnie to urzekło. A tego tulipana to sobie sama zrobię, jak tylko dokończę stojące obok wino.
 - Na zdrowie Dostojna!
 - Na zdrowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz