Gdy weszłam dziś do warsztatu, uśmiechnięty niemiecki kolega był całkowicie pochłonięty wciąganiem odkurzaczem części swoich spodni, znajdujących się w okolicach krocza. Nasuwa mi się pytanie: robił tak, bo jest 21-letnim chłopaczkiem czy dlatego, że jest Niemcem?
piątek, 25 stycznia 2013
czwartek, 24 stycznia 2013
Lepiej nie rozumieć
Jest w arbajcie taka jedna, młoda
Helga. O tym, że jest kobietą świadczy właściwie chyba tylko jazgotliwy głos i nim
się właśnie zajmiemy. Od kilku miesięcy
Helga upatrzyła sobie we mnie chyba jakąś psiapsiółkę, bo regularnie
przychodzi, staje obok i snuje długie opowieści. Nie rozumiem jej. Ani słowa
nie rozumiem! Niby niemiecki, a jak nie-niemiecki. Mówi strasznie szybko, używa
regionalnej gwary nakładając na to jeszcze młodzieżowy slang i za diabła nie
idzie pojąć tego ustrojstwa. Początkowo
nauczona dialogami z innymi Niemiaszkami, prosiłam aby mówiła wolniej i może
bez tych wszystkich slangów, ale kiedy to nie przynosiło żadnych efektów,
zaczęłam po prostu potakiwać. I tak dzień w dzień Helga sobie coś tam gadała, a
ja przybijając gwoździe, co jakiś czas mówiłam „ach so”, „ja, ja”, „du hast
recht!”. Śmiałam się przy tym zawsze, a biedna Helga odbierała to chyba jako
wyraz sympatii i mówiła dalej, i dalej. Po kilku miesiącach wreszcie udaje mi
się powoli rozpracować niemiecko-podobny szyfr, którym się posługuje i coś
zaczynam rozumieć. Przez ostatnie dni to chyba nawet większość była dla mnie
jasna i już teraz wiem, że lepiej było kiedy nie skupiałam się zanadto i
potakiwałam. Odkryłam tajemnicę: ona przychodzi do mnie aby sobie ponarzekać! A
narzeka dokładnie na wszystko, wszyscy są źli i nic jej się nie podoba.
Potakiwaniem chyba niechcący zachęcałam ja do dalszego marudzenia, myślę
jednak, że nie jestem jeszcze gotowa aby powiedzieć „nein”, bo jeszcze trzeba
będzie wdać się w jakąś dyskusję.
Subskrybuj:
Posty (Atom)